Wędrówka przez ukwiecony ogród

Pradziadek dziewczynki posłużył się starosłowiańskim słowem „wiedunia”, które oznaczało „kobietę wiedzącą”, czyli znachorkę, zielarkę, osobę wykorzystującą naturalne siły przyrody do pomagania ludziom. rytuałów przed złymi duchami. Z kolei w zielarstwie stosuje się korzenie piwonii białej i czerwonej. Pomagają one w chorobach układu nerwowego. Mają działanie przeciwbólowe i uspokajające. Są też skuteczne w leczeniu chorób krwi, nie można ich jednak stosować w przypadku osób z niedociśnieniem, gdyż działają na nie obniżająco. Piwonię stosuje się także w kosmetologii – z płatków białej piwonii robi się maseczki poprawiające stan cery. Natomiast odwar z korzenia tejże białej piwonii zmieszany z lukrecją stosuje się wewnętrznie do poprawienia stanu skóry. A teraz chodźmy dalej. Starszy człowiek po kilku krokach zatrzymał się ponownie.

– A teraz popatrz tutaj. Czy wiesz, co to za roślinka?

– Oczywiście. To fiołek. One tak pięknie pachną.

– Ale znów nie jest to ich jedyna zaleta. Czasami bywa nazywany kwiatem Wenus. Wszystkie wiedźmy od stuleci wiedzą, że jest niezastąpiony w magii miłosnej, odpowiednio zastosowany przyciąga prawdziwe i ożywia gasnące uczucie, w tym celu stosuje się jego płatki. Również w lecznictwie jest bardzo ważny. Leczy górne drogi oddechowe, pomaga pozbyć się kataru i kaszlu. Jest również skuteczny w przypadku raka piersi i płuc. Przyłożenie kilku kwiatów fiołka na ranę po ukąszeniu węża pomoże wyciągnąć z niej jad. A te kwiatki znasz?

I tak wędrowali przez ukwiecony ogród. Pochylali się nad kwiatami, szeptali coś do siebie i całkowicie zapomnieli o tym, że dzieli ich dwa pokolenia i wiele, wiele lat. Stary człowiek, urodzony w XIX wieku, przekazywał dziecku swoją wiedzę zbieraną przez całe życie, będąc spokojny, że ona nie zaginie. Dziewczynka chłonęła tą wiedzę i ciągłe czuła jej niedosyt, czując, że mają ograniczony czas. I choć niektórzy z rodziny mówili, że jest na to za mała, ona nie ustawała w dążeniu do zdobycia jak największej ilości informacji. Oboje mieli szczęście. Los podarował im jeszcze 10 lat. Stary człowiek odszedł, kiedy dziewczynka skończyła 16 lat, a stało się to takiego samego majowego poranka, jak ten opisany wyżej. Umierając prosił ją:

– Nie zatrzymuj tego, co cię nauczyłem tylko dla siebie. Przekaż to innym.

A ona obiecała, że tak uczyni. Tą dziewczynką jestem ja. Dotrzymuję złożonej w 1975 roku obietnicy i bezcenny dar, jaki dostałam od swego pradziadka przekazuję Tobie Czytelniku w tej książce, w tych, które powstały do tej pory, jak i w tych, które planuję jeszcze napisać. Robię to nie tylko dlatego, że obiecałam to ukochanemu człowiekowi w chwili śmierci. Wiedza, którą mnie obdarzył, nie raz i nie dwa pomogła mi i mam nadzieję, że Ty Czytelniku też z niej skorzystasz, by poprawić i upiększyć swoje życie.